Drogie vs. tanie - plastry na nos.
Kilka miesięcy temu na fali koreańskich kosmetyków kupiłam przy okazji innego zamówienia plastry na nos, które miały pomóc w pozbyciu się wągrów. Za jeden plater zapłaciłam 1,7f i z kolejnymi zakupami dałam sobie spokój, bo to jednak trochę sporo jak na jednorazowy zabieg.
I okazuje się, ze całe szczęście, ze odpuściłam, bo kilka dni później w uwielbianym przez niemal wszystkich którzy go znają "funciaku" trafiłam na dużo tańszą alternatywę.
Beauty Formulas Australian, Tea tree- głęboko oczyszczające plastry na nos. 6 sztuk kosztowało mnie całego funta, więc mimo niepochlebnych opinii postanowiłam się skusić. Pierwszy plaster wypróbowałam na mężu ;) Oprócz prawidłowego działania, była też niespodzianka- trochę kleju zostało na nosie i było trzeba z nim walczyć. Poza tym żadnych podrażnień, więc sama też się skusiłam. W moim przypadku było podobnie, nos oczyszczony jednak pozostał klej. W końcu wpadłam co było nie tak - zbyt wiele wody. Kiedy przy następnym zabiegu ograniczyłam jej ilość plaster zszedł bez żadnego problemu z nosa nie pozostawiając absolutnie żadnych śladów, poza tymi na które liczyłam używając go.
Skład plastry mają na prawdę krótki: polyvinyl alcohol (tworzy film na skórze, jest używany właśnie w tego typu maseczkach peel-off, może powodować podrażnienia i być może to on jest powodem słabych ocen), glycerin (tutaj prawdopodobnie jako pomoc w działaniu substancji konserwujących, zapobiega wysychaniu), almond oil PEG-6 esters (półsyntetyk z olejkiem migdałowym, oczyszcza, nawilża, wygładza), hamamelis virginiana (with hazel) extrat (wyciąg z oczaru wirginijskiego), melaleuca alternifolia (tea tree) leaf oil (olejek z drzewa herbacianego), dipotassium glycyrrhizate (pochodna lukrecji, działanie łagodzące, przeciwzapalne, usuwa podrażnienia)
Dla mnie osobiście nie ma tu tragedii, ale opinię pozostawię ekspertom, bo ze mnie żaden fachowiec.
Od strony wizualnej: kartonik i 6 pojedynczo zapakowanych plasterków w nim. walorów estetycznych wybitnych nie posiada, a do uroczego opakowania z korei mu daleko, ale nie o to przecież chodzi. Koszt ok 13 zł widziane w Super Pharm (tak podpowiadał internet)
I okazuje się, ze całe szczęście, ze odpuściłam, bo kilka dni później w uwielbianym przez niemal wszystkich którzy go znają "funciaku" trafiłam na dużo tańszą alternatywę.
Beauty Formulas Australian, Tea tree- głęboko oczyszczające plastry na nos. 6 sztuk kosztowało mnie całego funta, więc mimo niepochlebnych opinii postanowiłam się skusić. Pierwszy plaster wypróbowałam na mężu ;) Oprócz prawidłowego działania, była też niespodzianka- trochę kleju zostało na nosie i było trzeba z nim walczyć. Poza tym żadnych podrażnień, więc sama też się skusiłam. W moim przypadku było podobnie, nos oczyszczony jednak pozostał klej. W końcu wpadłam co było nie tak - zbyt wiele wody. Kiedy przy następnym zabiegu ograniczyłam jej ilość plaster zszedł bez żadnego problemu z nosa nie pozostawiając absolutnie żadnych śladów, poza tymi na które liczyłam używając go.
Dla mnie osobiście nie ma tu tragedii, ale opinię pozostawię ekspertom, bo ze mnie żaden fachowiec.
Od strony wizualnej: kartonik i 6 pojedynczo zapakowanych plasterków w nim. walorów estetycznych wybitnych nie posiada, a do uroczego opakowania z korei mu daleko, ale nie o to przecież chodzi. Koszt ok 13 zł widziane w Super Pharm (tak podpowiadał internet)
Lubicie maski typu peel-off? Macie swoich ulubieńców?
Ja wypróbowałam już milion drogich i tanich plastrów na nos, maseczek peel off itp i mój mąż ciągle ma masakrę na nosie ;/
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy nie próbowałam plastrów na nos, ale mam zamiar sprawdzić ich działanie :)
OdpowiedzUsuńJa używałam raz plastrów na nos z Rossmanna i spisały się tak sobie :) Ale o tej firmie słyszałam dobre opinie :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz je widzę. Powiem szczerze, że jeszcze nigdy takich plasterków nie miałam:)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam, ale zamierzam. Fajna sprawa. :)
OdpowiedzUsuńDawno nie stosowałam takich plasterków. U mnie zazwyczaj cudów nie robią, ale zawsze usuną kilka wągrów.
OdpowiedzUsuńFajny tester ;D, ale dobrze,że się sprawdziły.
OdpowiedzUsuńUżywałam kiedyś - chyba z 5 było w opakowaniu, ale też dość sporo kosztowały, więc dałam sobie spokój :P Szału nie było, ale trochę nos oczyściło ;)
OdpowiedzUsuńja mam chyba 'za gruby nos';) oczywiście żartuję, ale moje zaskórniki są zbyt głęboko, żeby plasterki je usunęły, oprócz mechanicznego oczyszczania nie ma ratunku;)
OdpowiedzUsuńMam je u siebie i dziś nawet używałam..U mnie zdają egzamin,choć nie oczyszczają całości
OdpowiedzUsuń